niedziela, 26 września 2021

Modlitwa wstawiennicza - Uzdrowienie

 


 Kilka dni temu, wchodząc na Facebooka, pierwszy post jaki mi się ukazał  zapraszał do Domu Modlitwy Wstawienniczej, w dniu 02.10.2021 r., do parafii NMP Bolesnej we Wrocławiu na Strachocinie. Modlitwę ma poprowadzić Aleksander Bańka, będzie też blok dla posługujących lub pragnących rozpocząć posługiwanie modlitwą wstawienniczą, po przerwie Eucharystia i nabożeństwo z modlitwą uzdrowienia. Miałam jakąś ochotę pojechać na to spotkanie, zobaczyć ludzi, których dawno nie widziałam, posłuchać o czym będą mówili, jak będzie wyglądała ta modlitwa. Temat modlitwy wstawienniczej jest mi bliski, sama kiedyś posługiwałam taką modlitwą, jak żył ojciec Andrzej Smołka, ale nigdy nie była to moja modlitwa samodzielna, tylko w grupie. Raczej wykorzystywałam charyzmat proroctwa, wsłuchiwałam się co Jezus chce przekazać danej osobie. Teraz modlę się tylko na odległość, polecam Bogu ludzi, sprawy, które do mnie trafiają ( sms- y, wiadomości z grup wspólnotowych na Watsappie, messengerze ) w modlitwie osobistej...

Zadawałam sobie i Bogu pytanie czy po coś trafiłam na tę wiadomość, czy mam tam pojechać?

I przyszła do mnie myśl, że powinnam przekazać dalej to czego uczył nas ojciec Andrzej Smołka, jak żył, na temat modlitwy wstawienniczej. Kolejne dni tylko mi to potwierdzały.

 Zawsze uważał, że najlepszą nauką jest praktyka, po prostu trzeba zacząć się modlić nad ludźmi. Wysłał mnie do niego Jezus, abym uczyła się korzystać z mocy Ducha Świętego, widziałam w nim pierwszego apostoła, obdarzony był charyzmatami, cuda były jego udziałem, ludzie się do niego garnęli, chętnie dzielił się swoim doświadczeniem z innymi, ale byli to ludzie świeccy. Proponowałam mu kiedyś, aby zaczął uczyć kapłanów, kiedy mówił, że też kiedyś umrze i trzeba wiedzę o Duchu Świętym przekazywać dalej, ale on nie był zainteresowany nauką ich. Powiedział, że niech się uczą sami... Czy kapłani chcą się uczyć korzystania z mocy Ducha Świętego? Czy chcą wypędzać złe duchy, uzdrawiać, prorokować, ... ?... Do uwalniania ludzi spod władzy złego ducha mamy egzorcystów, od uzdrawiania wstawiennictwo świętych, niewielu jest zainteresowanych...

A jednak Jezus chce, aby kapłani korzystali z mocy, którą im dał.

Przepisałam notatki, które robiłam podczas rekolekcji  na temat uzdrowienia, które prowadził Ojciec Andrzej dla naszej wspólnoty Verbum i różnych osób z innych wspólnot, które zapisały się na nie, niektórzy przyjechali po uzdrowienie. Podawał wiele przykładów uzdrowień, uwolnień, których był świadkiem jak był na misjach w Afryce i w Polsce, których nie notowałam. Opowiadał o tym, że sam uwierzył, że to co jest opisane w Piśmie Świętym może dziać się obecnie, po spotkaniu ojca Emiliena Tardifa. Zapisywałam to co uznałam za najważniejsze z jego nauczania... Jeśli ktoś chciałby zacząć modlić się wstawienniczo korzystając z nauki Jezusa i pierwszych apostołów, to na pewno będzie to dla niego jasne... To jest doświadczenie Ojca Andrzeja Smołki, jego działanie było skuteczne. 


Rekolekcje w Polanicy Zdrój  12-14 02. 2016 r.

Temat : Uzdrowienie

Człowiek, to wg modelu biblijnego:

Ciało

dusza –serce, uczucia

duch – element nieśmiertelny, łączy nas z Bogiem

Bóg obiecuje uzdrowienie już w księdze Wj 23, 25-26 „ Będziecie oddawać cześć Panu, Bogu waszemu, gdyż pobłogosławi twój chleb i twoją wodę. Oddalę od ciebie wszelką chorobę.  Żadna kobieta w twoim kraju nie będzie miała przedwczesnego porodu i żadna nie będzie bezdzietna. Liczbę dni twojego życia uczynię pełną.”

Ps 41

Kierownikowi chóru. Psalm. Dawidowy.
Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym <i o nędzarzu>2,
w dniu nieszczęścia Pan go ocali.

Pan go ustrzeże, zachowa przy życiu,
uczyni szczęśliwym na ziemi
i nie wyda go wściekłości jego wrogów.
Pan go pokrzepi na łożu boleści:
podczas choroby poprawi całe jego posłanie3.

Uzdrowienie jest częścią Jego charakteru

Wj 15, 26

26 I powiedział: «Jeśli wiernie będziesz słuchał głosu Pana, twego Boga, i będziesz wykonywał to, co jest słuszne w Jego oczach; jeśli będziesz dawał posłuch Jego przykazaniom i strzegł wszystkich Jego praw, to nie ukarzę cię żadną z tych plag, jakie zesłałem na Egipt, bo Ja, Pan, chcę być twym lekarzem».

2 Krl 5

1 Naaman, wódz wojska króla Aramu, miał wielkie znaczenie u swego pana i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował ocalenie Aramejczyków. Lecz ten człowiek - <dzielny wojownik> - był trędowaty. 2 Kiedyś podczas napadu zgraje Aramejczyków zabrały z ziemi Izraela młodą dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. 3 Ona rzekła do swojej pani: «O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! Ten by go wtedy uwolnił od trądu». 4 Naaman więc poszedł oznajmić to swojemu panu, powtarzając słowa dziewczyny, która pochodziła z kraju Izraela. 5 A król Aramu odpowiedział: «Wyruszaj! A ja poślę list do króla izraelskiego». Wyruszył więc, zabierając ze sobą dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań zamiennych. 6 I przedłożył królowi izraelskiemu list o treści następującej: «Z chwilą gdy dojdzie do ciebie ten list, [wiedz], iż posyłam do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu». 7 Kiedy przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i powiedział: «Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze mną?»
8 Lecz kiedy Elizeusz, mąż Boży, dowiedział się, iż król izraelski rozdarł swoje szaty, polecił powiedzieć królowi: «Czemu rozdarłeś szaty? Niechże on przyjdzie do mnie, a dowie się, że jest prorok w Izraelu». 9 Więc Naaman przyjechał swymi końmi i swoim powozem, i stanął przed drzwiami domu Elizeusza. 10 Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: «Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!» 11 Rozgniewał się Naaman i odszedł ze słowami: «Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszywszy ręką nad miejscem [chorym] i odejmie trąd. 12 Czyż Abana i Parpar
1, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?» Pełen gniewu zawrócił, by odejść. 13 Lecz słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: «Gdyby2 prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty?» 14 Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy3 w Jordanie, według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony.
15 Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi!» 16 On zaś odpowiedział: «Na życie Pana, przed którego obliczem stoję - nie wezmę!» Tamten nalegał na niego, aby przyjął, lecz on odmówił. 17 Wtedy Naaman rzekł: «Jeśli już nie [chcesz], to niechże dadzą twemu słudze tyle ziemi, ile para mułów unieść może, ponieważ odtąd twój sługa nie będzie składał ofiary całopalnej ani ofiary krwawej innym bogom, jak tylko Panu
4. 18 To jedynie niech Pan Bóg tylko przebaczy twemu słudze: kiedy pan mój wchodzi do świątyni Rimmona, aby tam oddać pokłon, opiera się na moim ramieniu - wtedy i ja muszę oddać pokłon w świątyni Rimmona, <podczas gdy on oddaje pokłon>. Tę jedynie czynność niech Pan Bóg przebaczy twemu słudze!» 19 On zaś odpowiedział mu: «Idź w pokoju!»

Iz38

1 W owych dniach Ezechiasz zachorował śmiertelnie1. Prorok Izajasz, syn Amosa, przyszedł do niego i rzekł mu: «Tak mówi Pan: Rozporządź domem twoim, bo umrzesz i nie będziesz żył». 2 Wtedy Ezechiasz odwrócił się do ściany i modlił się do Pana. 3 A mówił tak: «Ach, Panie, wspomnij na to, proszę, że postępowałem wobec Ciebie wiernie i z doskonałym sercem, że czyniłem to, co miłe oczom Twoim». I płakał Ezechiasz bardzo rzewnie.
4 Wówczas Pan skierował do Izajasza słowo tej treści: 5 «Idź, by oznajmić Ezechiaszowi: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Uzdrowię cię. Za trzy dni pójdziesz do świątyni Pańskiej
2. Oto dodam do twego życia piętnaście lat. 6 Wybawię ciebie i to miasto z ręki króla asyryjskiego i roztoczę opiekę nad tym miastem»3. 21 <Powiedział też Izajasz: «Weźcie placek figowy i przyłóżcie do wrzodu, a zdrów będzie!» 22 Ezechiasz zaś rzekł: «Jaki znak upewni mię, że wejdę do świątyni Pańskiej?»> 7 [Izajasz odrzekł:] «Niech ci będzie ten znak od Pana, że spełni On tę rzecz, którą przyrzekł4: 8 Oto ja cofnę cień [wskazówki zegarowej] o dziesięć stopni, po których słońce już zeszło na [słonecznym] zegarze Achaza»5. I cofnęło się słońce o dziesięć stopni, po których już zeszło.

 

W Ewangeliach jest wiele uzdrowień, w Dziejach Apostolskich uzdrowienia  w Imię Jezusa

Jezus znaczy Bóg zbawia.

Zbawia nie tylko duszę, ale całego człowieka. Trudno rozdzielić gdzie jest ciało a gdzie dusza. Jesteśmy całością.

Mk 14 – Męka i zmartwychwstanie Jezusa

Królestwo Boże jest bliskie, już nadchodzi.

Uzdrawia wszystkich, którzy do Niego przychodzili. Jezus zwraca się bezpośrednio do choroby, np.: przepędza gorączkę.

Uzdrawia dzisiaj.

Jedynie Bóg uzdrawia.

Królestwo Boże jest teraz a niby nie teraz! Nie wszyscy dostępują uzdrowienia. Czasami  Bóg robi nam niespodzianki, że nawet nie prosimy, tylko zbliżamy się do Niego a On uzdrawia. Żyjemy w czasie przejściowym, są znaki Królestwa, ale nie w pełni.  ( Np. przyjmują Jezusa za Pana i zbawiciela, ale wiara powierzchowna.)

Kiedy nie ma uzdrowienia to Bóg nam mówi, że mamy czekać na pełne Królestwo

Jezus posłał uczniów, aby modlili się za innych -  Łk 10, 1-10 - posłał 72. Jezus posyła także nas, abyśmy uzdrawiali w Jego Imię.

Jak się modlić o uzdrowienie?

Patrzymy na Jezusa jak On to robił.

1.     Uzdrowienie trędowatego. Jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić

Jezus zdjęty litością, wyciągnął rękę i powiedział chcę.

 

2.     Kto przyjmuje jedno z tych dzieci, Mnie przyjmuje.

Okazywać troskę, za których się modlimy, współczucie, dobrze im życzyć. Nie mamy chcieć spektaklu. Modlić się przy okazji, a nie jako cel sam w sobie. Czasem okazać pomoc, poprawić poduszkę, przebrać chorego.

3.     Proste modlitwy, krótkie a nie skomplikowane ( nie monolog i zachwyt jak pięknie się modlimy). Dziękuję Ci za mojego brata, uzdrów go. Amen.

Duch Święty może nas poprowadzić jak się modlić. Duch Święty daje wspólnocie czasem obraz. Czasami Duch Święty wskazuje czy się modlić czy nie za daną osobę. Czy nakładać ręce.  Czy Jezus nas posyła tam gdzie chcemy uzdrawiać, np. szpital?

4.     Zapytać o chorobę, o ból, cierpienie, o co się modlić, co dolega osobie. Modlimy się w Imię Jezusa Chrystusa –jako przedłużenie Jego ręki, aby Duch Jezusa Chrystusa uzdrowił tę osobę. ( Duchu Jezusa Chrystusa uzdrów tę osobę.)

Jezus dał całe swoje życie za nas a czy my jesteśmy skłonni ofiarować swoje życie za innych?

Miejmy też takie nastawienie, jeśli się modlimy w Imię Jezusa .


Ewangelia J 14

Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie

1.     Wiara w Jezusa

Pragnie abyśmy uwierzyli, że On chce naszego zdrowia.

Chcę. Pragnę, mówi do trędowatego. 

 

Gdy wiara w Jezusa wzrasta to objawia się Jego większa chwała.

 

2.     Zaufanie Bogu

Bądź wola Twoja

On chce więcej niż możemy sobie wymarzyć. Po Bożemu dopiero będziemy żyli w szczęściu.

Zaufanie to nie jest rezygnacja. Zrzucenie naszych ciężarów na Boga. Odpowiedzialność przekazujemy Bogu.

Ps 37

Bóg jest pewną drogą, zaufaj Mu

1J 5, 14-15

„Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cosmy Go prosili.”

3.     Wiara w moc modlitwy

Nie ma przypadków beznadziejnych, my jesteśmy beznadziejni. Gdy doświadczamy takich przypadków uzdrowień, bardziej Mu ufamy.

 

1.     Jest wolą Bożą, abyś był uzdrowiony, bo to jest zawarte w Jego planie odkupienia.

     Pwt 19,15

Zbrodnia musiała być  potwierdzona przez świadków

Mt 18, 16  Jezus mówi, weź dwóch świadków… ( strofowanie)

( nie pamiętam dlaczego ojciec Andrzej przywołuje te fragmenty, myślę, że też nawiązywał do wysyłania uczniów przez Jezusa po dwóch , aby świadectwo było wiarygodne, tak samo przy modlitwie wstawienniczej zaleca się, aby było co najmniej dwóch, którzy się modlą)

Jezus wziął nasze słabości i choroby na siebie.

Iz 53, 4-5  mówi: Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści4,
a myśmy Go za skazańca4 uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie

DLA TYCH KTÓRZY CHCĄ POSŁUGIWAĆ!

Czasem trzeba przyjąć czyjąś chorobę na siebie tak jak Jezus. Przepędzał demony, ale słabości i choroby wziął na siebie.

Ez 11,19 -  dam im jedno serce, dam nowego ducha

2 Kor 5,

Jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem

1P

Wolą Bożą nie jest abym chorował. Śmierć przyszła na nas przez zawiść diabła ( Mdr 2, 23-24). Choroba pochodzi od szatana. Każda z naszych chorób jest manifestacją siły szatana. Biblia nazywa chorobę – władzą diabła

Łk 13, 10-13

Uzdrowienie kobiety pochylonej

Choroba jak złodziej kradnie zdrowie, spokój, pieniądze

1 J 3, 8 - kto grzeszy jest dzieckiem diabła.

Naszym błędem jest poddawanie się chorobie.

Modlić się i sprzeciwiać szatanowi. Ma odejść od nas, naszych rodzin i majątku. Wysłać go pod krzyż Jezusa.

2.     Bóg zapewnił uzdrowienie przez swoje Słowo w Piśmie świętym Wj, Pwt, Ps 103, 3-5

Choroba była konsekwencją nieposłuszeństwa Izraelitów względem Prawa Bożego, złamanie przymierza. Nie mówili o życiu przyszłym. Sukces, szczęście, zdrowie odnosili do życia doczesnego.

Nowy Testament szczęście , zdrowie upatruje w wieczności.

Spojrzenie żydowskie zostawmy, my dopiero oczekujemy na Pełnię

3.     Sposób na przyjęcie uzdrowienia dostosowuje się do nas. Nie zawsze mamy odpowiednią wiarę, aby przyjąć uzdrowienie. U każdego inna miara, jedni więcej inni mniej mają.

Używaj imienia Jezusa. Rozkazuj by w imieniu Jezusa choroba ustąpiła. J 14, 13-14 A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. 14 O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię.

 W Ewangeliach, ani Dz nie ma mowy, aby się modlić, tylko rozkazywać, aby choroba wyszła

Dz 3, 6-8 Uzdrowienie chromego

W imię Jezusa domagam się moich praw, ty jesteś złodziejem i mordercą.

W imię Jezusa rozkazuję ci odejdź ode mnie ( od mojej siostry)

Dwie osoby wystarczą (nie musi być więcej), aby się modlić. Gdzie dwóch lub trzech tam Ja jestem pośród was

4.     Przyjąć uzdrowienie przez nałożenie rąk

Mk 16, 15-20 15 I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie».

Kto może nakładać ręce? – Wszyscy wierzący

Nasłuchiwać Boga i dostosować metodę, którą On nam proponuje.

Stopień uzdrowienia zależy też od naszego poziomu wiedzy i stopnia wiary. Bóg ma różne sposoby uzdrawiania.

Ręce można nałożyć gdziekolwiek, niekoniecznie na głowę.

MIEĆ przychodzi po WIERZYĆ

5.     Przyjąć uzdrowienie poprzez dar uzdrawiania

( duchowe dary – charyzmat uzdrawiania)

6.     Wiedzieć, że uzdrowienie należy do ciebie

Głęboka znajomość Pisma Świętego

Iz 53, Mt 8, 1P

Choć to wszystko jest tajemnicą

Eustachy żył 81 lat, umarli w połowie dni swoich - św. Antoni 36, o. Tardif 63 l

Najważniejsze życie wieczne.

1 Tes 5, 1-6

 

 

wtorek, 14 września 2021

Krzyż, cierpienie

 

Salvador Dali Chrystus św. Jana od Krzyża



 

Kilka fragmentów o cierpieniu i krzyżu z moich notatek.

 04.02.2017 r. 

Noszę w sobie rozżarzone serce. Stan ten jest dla mnie cierpieniem. Tęsknota, pragnienie Boga, miłości i brak ukojenia. Nie jestem opuszczona, On cały czas jest, mówi do mnie, ale nie przynosi pocieszenia. Sen nie daje wypoczynku, cały czas czuję tęsknotę i ten żar w sercu, który pali, piecze. Kiedy usiłuję myśleć o konkretnej sprawie, zawieszam się i nie mogę pójść dalej, nie „widzę” jasno, myśli krążą w kółko nie znajdując rozwiązania. 

- Boże, Ty nad wszystkim panujesz, Ty prowadzisz, chcę być uległa, posłuszna, cierpliwa. Nic innego nie mogę zrobić tylko czekać.

- Kochana moja, to są bardzo cenne chwile, których teraz nie rozumiesz, przynoszą wiele owoców.

19.04.2017

Jezus włączył się do mojego rozmyślania i zaczął mówić: - Tak maleńka, nie chcę, aby Mój krzyż przysłonił wam Moją miłość, wielką i nieskończoną. Cierpienie, które musiałem znosić było czymś skończonym, ono nie zbawiło żadnej duszy. To Moja miłość zbawia, jest źródłem miłosierdzia. Na ołtarzach całego świata w centrum jest Moja miłość, to Ona uwielbia Ojca, Ona was karmi i uświęca. Ci co się ze Mną jednoczą, robią to nie dzięki cierpieniu, ale miłości, ofiarnej, gotowej na wszystko. Cierpienie bez miłości jest nic nie warte. Nie krzyża szukajcie, ale Mojej miłości. Krzyż jest czymś nieuniknionym w życiu człowieka, dla każdego innym. Uczcie się go nosić z godnością, kiedy go niesiecie ze Mną jest zaprawiony słodyczą.

15.06.2017 r. 

Dostałam od Justyny link do konferencji ks. Dominika Chmielewskiego o sensie cierpienia, w której mówi o dobrowolnym przyjmowaniu cierpienia, pragnieniu współcierpienia z Jezusem, jak również krytykuje „ Ewangelię sukcesu” głoszoną przez protestantów. Też spotkałam się z tym o czym wspomina, że wybierają fragmenty z Biblii, które traktują jak obietnice Boże dla ich życia, te o pomyślności, uczą się ich na pamięć i nimi się modlą z takim przekonaniem, że to się dokona, bo Bóg staje za swoim słowem. 

Kiedy później zaczęłam zmawiać różaniec, moje myśli cały czas uciekały do tematu cierpienia. Przy ostatniej dziesiątce zobaczyłam obraz, jak krzyżyk od mojego różańca kieruje się do mojego łona i wchodzi w nie, odrzuciłam go, wtedy zaczęła do mnie mówić Maryja, abym poddała się temu co widzę. Jak to zrobiłam, zobaczyłam obraz mojego porodu, byłam w tej scenie. Wychodził ze mnie krzyż, na wysokości poprzecznej belki widziałam na nim główkę noworodka. Był to bardzo wyrazisty obraz, który kojarzę z cierpieniem matki, jako „ofiary” złączonej z krzyżem, która dając życie doświadcza różnego rodzaju zmartwień, bólu w trosce o swoje dziecko. Mówi również, że człowiek rodzi się na krzyżu, jest on nierozerwalną częścią jego życia, złączony z nim. Nie musi go szukać, cierpienie jest konsekwencją grzechu pierworodnego i czymś nieuniknionym na ziemi, dla każdego inne. Nie można odrzucić krzyża, trzeba z nim żyć i na nim umrzeć. Przyjąć cierpienie , to zaakceptować swoje życie. Kiedy mowa jest o pragnieniu cierpienia uważam, że można je pojąć tylko w połączeniu z coraz większym pragnieniem miłości, nie własnej, ale doskonałej – Bożej, bo one są nierozerwalne, im bardziej ktoś kocha ten bardziej cierpi, jest skłonny do ponoszenia większych ofiar. Nie sprawia ono przyjemności, jak masochiście, zaprawione słodyczą jest tylko z Bogiem, który jest Pocieszycielem, uzdalnia człowieka do takiej ofiary.

niedziela, 12 września 2021

Pan jest blisko! - Stefan Wyszyński

 


Plansza z plakatem Kard. Stefana Wyszyńskiego, z rorat z Małym Gościem Niedzielnym z 2019 roku, wisi u mnie w kościele do dziś... Nie było kolejnych ze względu na obostrzenia epidemiologiczne. W czerwcu  2020 r. miała być beatyfikacja, którą przełożono na nie wiadomo kiedy, a plakat został, czekał na beatyfikację Stefana Wyszyńskiego :) Dzisiaj, po mimo tego, że nie mogłam uczestniczyć w tym wydarzeniu, to myślami tam byłam... Wcześniej nie interesowałam się tą postacią. Znałam nazwisko, wiedziałam, że był prymasem Polski i nic więcej... Zaciekawiła mnie jego historia, ze względu na Jana Pawła II, którego też odkrywałam, a który stał mi się bliski nieco wcześniej... Zaczęłam wtedy czytać "Zapiski Więzienne", oglądać filmy na jego temat, które były w internecie, ale nie zwracałam się do niego osobiście w modlitwach... Był taki jeden dzień, w którym spojrzałam na jego wizerunek na plakacie a moje myśli i serce powędrowały w jego kierunku... Odczułam obecność, jego  radość ze spotkania, która później mi się udzieliła.
 
Notatka z tego dnia

07.02.2020 r., piątek 
Od rana boli mnie pięta, mam problemy z chodzeniem, każdy krok sprawia mi ból. Kuśtykam na Mszę Świętą. Nie wiem jak ustawić stopę, aby go zminimalizować, kiedy klęczę mam wrażenie, że boli mnie cała noga. Siedzę i staram się nie myśleć o bólu, rozmawiam z Jezusem, a raczej mówię do Niego o tym co mnie ostatnio dotyka, o swojej niepewności jak mam rozmawiać z ludźmi, aby nie czuli się urażeni moją krytyką, pominięci, żeby nie być dla nikogo powodem niezdrowej rywalizacji, albo wycofania. Pragnę nie tylko swojego rozwoju, ale również tych, którzy są obok mnie. Nie jestem doskonała, czuję się słaba, grzeszna, pragnę być podobna do Chrystusa, nie wydaje mi się to możliwe, przepraszam Go jeśli robię coś co się Jemu nie podoba, sama siebie osądzam w myślach, nie robi tego moje sumienie, ono mi nic nie wyrzuca. Chcę widzieć prawdę. Zerkam na planszę z wizerunkiem kard. Stefana Wyszyńskiego, mówię do niego:
 - Stefanie, bądź ze mną, wspieraj mnie.
 Słyszę odpowiedź, której się nie spodziewam.
 - Nareszcie, długo na to czekałem ( tyle czekałem na tę chwilę). 
Rozradowałam się jego radością. Ksiądz wyszedł odprawić Mszę a ja słyszałam jak Stefan mówi do mnie: 
- Nie chciej być inna niż jesteś, masz piękne wnętrze. Kto może się bardziej radować niż ty? Nie powiedział z czego, ale ja wiedziałam, w głowie przelatywały mi nawet nie słowa, ani obrazy, ale wszystko jednocześnie, całe moje wybranie. Wiedziałam, że to wielkie szczęście być wyróżnionym przez Boga, móc z Nim obcować, rozmawiać, kochać. Później zobaczyłam obraz jak Stefan stoi za moimi plecami. Ja miałam rozłożone ręce na boki, on podchodzi, łapie mnie za dłonie, czuję jak jego ciało przylega do moich pleców, oplata mnie od tyłu moimi rekami złączonymi z jego, nie puszcza, trzyma. Czuję w nim oparcie, moja głowa i plecy opierają się o jego sylwetkę, wysoką, silną. Nie widzę go, ale wiem, że jest. Jestem szczęśliwa, bezpieczna.
 
To niesamowite uczucie mieć tak potężną i silną osobowość za swoimi plecami i móc się na niej oprzeć, nie polecieć do tyłu, bo stoi tak blisko, że jest podporą, można iść tylko do przodu...
 
Po tym obrazie, który miałam zrobiłam taki nieudolny szkic, widziany od przodu, ale ja czułam go za placami i widziałam jakby od tyłu ... Śmieję się gdy na to patrzę :) 
 

 


środa, 8 września 2021

Kim dla mnie jest Maryja?

Fragment obrazu Botticelliego Madonna z dzieciątkiem i dwoma aniołami


 

         Dzisiaj obchodzone jest w Kościele święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny, dlatego wiele  informacji o Maryi, jej roli  można znaleźć na różnych portalach katolickich. Czytając, zaczęłam zastanawiać się kim dla mnie jest Maryja, czy ja znam i rozumiem nauczanie Kościoła odnośnie Jej roli w dziele odkupienia. Jak nauczanie Kościoła ma się do wiedzy wiernych, praktyk pobożnościowych i przekazywania ich następnym pokoleniom... Chciałam podzielić się własnym doświadczeniem, dzięki któremu moje widzenie się zmieniło, a przez nie moja relacja z Maryją... 

Na początku moje patrzenie było wypaczone, ukształtowane przez pobożność ludową, na którą nakładały się też zaburzone relacje z własnym ojcem przez co Bóg, jako Ojciec, był dla mnie daleki i nieosiągalny, a Matka kochająca... Wiedzę miałam znikomą, nie zagłębiałam się w nią.  Maryja Matka Boża, Matka Kościoła, Królowa Nieba i Ziemi, Królowa Aniołów, Królowa Polski, Matka, którą Jezus dał nam również za Matkę... Pełna łask, szafarka łask,wspomożycielka wiernych, pośredniczka strapionych. "Matka, która wszystko rozumie, sercem ogarnia każdego z nas, Matka zobaczyć dobro w nas umie, Ona jest z nami w każdy czas" - wybrzmiewały we mnie słowa piosenki z dzieciństwa... Maryja była traktowana przeze mnie bardzo instrumentalnie... Jak miałam jakiś problem, to wiedziałam, że trzeba iść z tym do Matki, a najlepszym sposobem jest zmawianie różańca, wtedy to było handlowanie, ja Ci różaniec, a Ty mi łaskę. Przykładowo, męża zwolnili z pracy, to modliłam się na różańcu o dobrą pracę dla niego, kiedy ją dostał, to różaniec poszedł w odstawkę. Kiedyś prosiłam Maryję o to, aby przestały ropieć oczy mojego dziecka, pomyślałam, że powinnam zmówić litanię loretańską, więc to zrobiłam, na drugi dzień jego oczy były czyste...To mnie tylko utwierdziło, że Maryja jest skuteczna w działaniu, że jest i mnie słucha, pomimo tego, że z życiem sakramentalnym wtedy u mnie było różnie... Ze wszystkim biegałam do Matki, do momentu kiedy Jezus objawił mi swoją miłość, nikt inny nie był ważny, On jedyny Pan i Zbawiciel, jedyny pośrednik.Wtedy zaczęły się moje "problemy" z Maryją, zaczęłam więcej czytać, słuchać różnych konferencji księży, którzy polecali aby oddać się całkowicie Maryi, stać się Jej niewolnikiem, bo tylko przez Nią można zjednoczyć się z Jezusem, nie mogłam tego zrobić, bo cała się oddałam Jemu, Bogu. Jak mam być niewolnicą Maryi i wszystko robić przez Nią, gdy ja jestem cała Jezusa, nie rozumiałam tego zupełnie, przez co miałam wyrzuty sumienia, że nie kocham Maryi, nie taka jest moja relacja z Nią jak proponują księża... Kiedy zaczęłam słyszeć wewnętrzny głos, przychodziła też nauka, która rozjaśniała i te kwestie... Wkleję fragmenty kilku moich rozmów z Maryją, dla przykładu,  jak mi została przedstawiona Jej rola i jaka jest moja relacja z Nią dzisiaj.

09.10.2015

Przed Mszą Św. prosiłam Jezusa, aby pomógł mi kochać bardziej Jego Matkę. Wtedy usłyszałam, że mówi do mnie Maryja, że jesteśmy siostrami, w oczach Boga jesteśmy równe, że On nie ma względu na osoby, każdego kocha tak samo. Mówiła, że mnie kocha, że jest moją przyjaciółką.

To było niesamowite doświadczenie, odczuwania pokory Maryi, która przyszła mi powiedzieć, że kocha mnie jak siostrę. Zupełnie nie czułam jej majestatu, wielkości, ale coś takiego jakby to Ona mnie wywyższała, nie czułam się przy Niej mała, nieważna, ale naprawdę równa, kochana...

23.12.2016

Roraty, na których oddawaliśmy się na wyłączność Maryi. Moje serce nie było wstanie pójść za tymi słowami. Oddać się w niewolę, słuchać tylko Jej, kiedy ja oddaję się w niewolę Jemu – Bogu w Trójcy Jedynemu, było niemożliwym do wykonania. Traktuję Maryję jak siostrę, przyjaciółkę, z którą chcę budować Królestwo Boże. W spotkaniu z Nią odczuwam Jej wielką pokorę, tak jakby Ona wywyższała mnie, a sama się uniżała. Czuję jednak, że jestem na Nią zamknięta, nie ma między nami przepływu miłości. Chcę Ją kochać tak jak Jezus Ją kocha. Zaczęłam z Nią rozmawiać:

 - Maryjo, traktuję Cię jak siostrę, przyjaciółkę, czy potrzebuję widzieć w Tobie matkę?

 - Tak, człowiek potrzebuje wiedzieć, że ma we Mnie Matkę, potężną orędowniczkę, zatroskaną o każdego człowieka, walczącą o niego jak lwica broniąca młode. Relacje przyjacielskie i braterskie tak się nie kojarzą.

 Ten sam problem miałam czytając orędzia Stefano Gobbiego „ Do kapłanów umiłowanych synów Matki Bożej”. Jezus mi wtedy tłumaczył, że są różne drogi prowadzące do Niego, jedni trafiają przez Maryję, inni za pośrednictwem świętych, albo bezpośrednio podążając za Jezusem. Maryja nie robi niczego co jest niezgodne z wolą Bożą.

08.05.2018 r.

Uwielbiałam Boga. Byłam zakochana. Odczuwałam cały dzień Jego obecność, a także obecność Maryi ze mną. Nastąpił jakiś przełom w mojej relacji z Nią, doświadczam Jej miłości, wypełnia mnie sobą, kocham Ją i pragnę tej obecności, relacji głębokiej i zażyłej, jedności w okazywaniu uczuć i działaniu. Pragnęłam tego wcześniej, ale nie mogłam odczuć  sercem, teraz jakby Bóg pozwolił mi i Jej zbliżyć się do siebie. Teraz czuję, że Ona mnie kocha jak Jezusa, oddaje mi się cała i ja Ją kocham jak Jezusa (widząc w Niej Jego odbicie ) i jak Jezus swoją Matkę, a jednocześnie czuję w sobie Jej siostrzaną obecność, jakby była zespolona z moim ciałem. Kiedy zmawiałam różaniec poczułam wewnętrzne uniesienie, a na ciele mrowienie, gorąco na dłoniach, wtedy zapragnęłam zjednoczenia z Maryją, zaczęłam do Niej mówić kierowana przez Ducha Świętego : 

- O Maryjo, oddaję się Tobie cała, chcę połączyć się z Tobą nierozerwalnymi więzami miłości, chcę czuć Twoją miłość i dać Ci swoją. Nie opuszczaj mnie nigdy, chcę być z Tobą zjednoczona, bądź mi Matką, przyjaciółką, siostrą, chroń mnie, wspieraj, pomagaj. 

Poczułam jak wypełnia mnie miłość, słyszałam słowa: 

- Miłość, którą przekazuję jest miłością Bożą, sama z siebie nie umiem kochać, nikt z nas nie umie, łączy nas jedna miłość, tym większa im dusza bardziej oddana ( posłuszna) Bogu, tym więcej jej może przyjąć i tyle samo oddać ( przekazać) dalej. Jesteśmy jednością, zawsze jestem z tobą, bo zawsze jest z tobą Jezus. Moje serce zawsze jest przy Jego sercu. Bądź tego pewna. Wszystko robimy razem, ale jestem w ukryciu, pierwszeństwo należy się Jezusowi, to On prowadzi, Ja i inni święci jesteśmy tylko dla ciebie pomocą, całe niebo nosisz w sobie. Razem oddajemy Mu chwałę z tobą i przez ciebie. Wielbiąc Boga łączysz się z nami, miłość się rozszerza. W oczach Boga jesteśmy równi, stanowimy Jedno Jego ciało. Każdy święty jest godny czci, bo stanowi obraz Boży, jest Królewskim dzieckiem, ale nie zabiegamy o nią, pragniemy obdarzać was miłością i prowadzić do Boga. Jestem Królową, ale zdjęłam swoją koronę, aby być bliżej was moje dzieci, zawsze biegnę wam na pomoc, mój wzrok nie omija żadnego z was. Jestem Matką Bolesną i w tym cierpieniu zanoszę błagalne prośby do Mojego Syna za wami, znam każdą ranę, każdy ból, nie jestem obojętna na żadną łzę. Tulę was do swego serca zatroskanej Matki.

14.10.2018 r., niedziela

Koronka do Bożego miłosierdzia, później zmawialiśmy różaniec. Przy rozważaniu tajemnic Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i ukoronowania Jej na Królową nieba i ziemi zaczęłam się zastanawiać czy patrząc po ludzku nie widzimy Maryi jako tej, która jest jedyną ukoronowaną Królową nieba i ziemi, której służą wszyscy aniołowie, która jest pełna łask. Przychodziły mi na myśl wcześniejsze z Nią rozmowy i miałam takie wewnętrzne przekonanie, że nasz obraz nie jest prawdziwy, mamy w wyobraźni dwór królewski na ziemi, a rzeczywistość nieba wygląda inaczej. Słyszałam słowa:

 - W niebie nikt nie nosi koron, to jest obraz symboliczny. 

Opis ukoronowania Maryi pokazuje tylko to, że każdy kto dostąpi nieba, będzie „ukoronowany” tak jak Ona (otrzyma wieniec zwycięscy), każdy święty jest królewskim dzieckiem ( królem nieba i ziemi). Wydaje mi się, że nie tylko Maryja jest tą, która jest pełna łaski, że są święci, którzy świecą tym samym światłem co Ona w Bogu. Na pewno żyjąc na ziemi była jedynym stworzeniem pełnym łaski, doskonałym odbiciem Boga. Na czym zatem polega hierarchia w niebie? Przychodzi do mnie myśl, że na stopniu pokory jaką osiągnęło się na ziemi i tu Maryja jest najwyższym wzorem, stworzeniem doskonałym, Jej całkowite oddanie Bogu przekłada się na całkowite oddanie człowiekowi. Pokora ma wpływ na miłość, którą jest się napełnionym i możliwości jej oddawania. W kontakcie z Matką człowiek może czerpać w pełni z Miłości, „ czuje” Jej całkowite oddanie. Jest Ona zawsze otwarta na bliską relację z każdym człowiekiem. Gdzie relacja i miłość miedzy poszczególnymi świętymi mogą być o różnym stopniu nasilenia ( mówiąc po ludzku od grzeczności po przyjaźń aż do wielkiej miłości pełnej żaru i namiętności).

 

Dzisiaj mam takie poczucie, że jednocząc się z Jezusem, oddając Mu się całkowicie upodobniam się również do Maryi (w tym oddaniu). Dzięki Niej, przez analogię, mogę zrozumieć miłość Boga, Jego oddanie człowiekowi, Jego uległość, więź rodzinną, która nas łączy ze wszystkimi świętymi, własne powołanie. Ale to tylko poznanie rozumowe, doświadczalne dokonuje się przez Jezusa, przy udziale Ducha Świętego, który daje odczuć tę miłość i jedność, którą stanowimy... Nie pokazuję na Maryję, ale razem z Nią wskazuję na Jezusa, ideał, do którego dążymy. Nie trzymam Maryi za rękę jak dziecko, które jeszcze trzeba prowadzić, aby poznało Jezusa, bo to się dokonało... To Jezus później, prowadził mnie za rękę, pokazał mi Jego miłość do Maryi...  Wszystko to bardzo zawiłe, nasze deficyty miłości, płeć też mają wpływ na drogę, którą podążamy do świętości (zbawienia).

Wkleję też fragment tekstu, który przeczytałam na portalu   Wiara.pl ,  który bardzo dobrze porządkuje pewne kwestie, których ja kiedyś nie rozumiałam, przez co wydawało mi się, że mam " problem" z Maryją, że nie kocham Jej należycie... Ten tekst jest potwierdzeniem mojego przypadku, od Jezusa do Maryi... "W soborowej Konstytucji Dogmatycznej „Lumen gentium” czytamy: „Żadne bowiem stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem”. Sobór wprowadza teologiczną kategorię uczestnictwa w pośrednictwie Chrystusa. Matka Boża jest o tyle pośredniczką, o ile uczestniczy w jedynym doskonałym pośrednictwie Chrystusa. Sobór Watykański II unika stawiania Maryi „pomiędzy”, tzn. pomiędzy nami a Chrystusem, ponieważ wiara katolicka naucza o bezpośrednich z Nim kontaktach. „Trzeba wiec strzec zasady o tej bezpośredniości – pisze o. Napiórkowski - i nie nadużywać hasła, że do Chrystusa idziemy tylko przez Maryję. My już jesteśmy w Chrystusie przez chrzest, przez miłość, przez wiarę. Każdy człowiek, każdy chrześcijanin ma bezpośredni dostęp do Chrystusa”. Niektórzy pojmują Maryję jako „wielki kamień pośrodku rzeki”. To błąd, bowiem taka teologia mnoży pośredników – im więcej kamieni, tym łatwiej sforsować rzekę. Idea „pośrednictwa” domaga się wielkiej ostrożności; być może dlatego Sobór „mówi o funkcji macierzyńskiej w tych miejscach, gdzie dotąd zwykło się mówić o maryjnym pośrednictwie”. O. Napiórkowski przypomina, że w teologicznym modelu pośrednictwa w Chrystusie mieści się hasło „Przez Jezusa do Maryi”, co oznacza, że każdy, kto autentycznie uwierzy w Chrystusa znajdzie Maryję, Jego i naszą Matkę, wzór życia chrześcijańskiego."