środa, 24 sierpnia 2022

Miasto Święte - Małżonka Baranka

 

Dzisiaj były u mnie inne czytania na Mszy niż te, które podpowiada aplikacja. W kolejności Lekcjonarza , a nie ze wspomnienia św. Bartłomieja 2 Tes 3,6-10.16-18 Ps 128 Mt 23,27-32 na tych się zatrzymałam...
Niedawno rozważałam fragment czytania z dzisiejszego wspomnienia , skomentowałam, a że jest do dla mnie ważny a zarazem ciekawy temat, więc umieszczę również tu...
 
(Ap 21, 9b-14)
"Anioł tak się do mnie odezwał: «Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka».
I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu.
Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela.
Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka."
 
❤️
Czy ten fragment Apokalipsy z dzisiejszego czytania mówi o Kościele niebiańskim? Wcześniejsze wersety tak można rozumieć i tłumaczyć, ale symboliczne obrazy zasadniczo mogą mieć wiele znaczeń i szersze interpretacje niż możemy pojąć, do tego potrzeba pomocy Ducha Świętego...
W tym fragmencie mowa jest o Jeruzalem (Kościele) czasów mesjańskich... Czym zatem one są? Czy po zmartwychwstaniu Chrystusa i posłaniu Ducha Świętego, nie jesteśmy w Kościele czasów mesjańskich? Czy czasy mesjańskie to również te niebiańskie?...
One na pewno się zazębiają ...
Ja rozumiem i patrzę na Miasto Boże, które zstępuje z Nieba jako Oblubienica, Małżonka Baranka jak na Kościół , w którym są święci na ziemi tak jak w niebie. To znaczy zjednoczeni oblubieńczą miłością Chrystusa, zbawieni, którzy żyją jeszcze na ziemi, ale cały czas są w tym Mieście Świętym, tworzą to Miasto, gdzie Baranek jest Bogiem z Nimi, a po śmierci nie przechodzą przez czyściec... Przed ostatecznym przyjściem Chrystusa ludzie w Kościele powinni być święci...
Jak patrzę na kolejnych papieży i teraz Franciszka, który ma wizję powszechnego braterstwa i jakby chciał wprowadzić Kościół w życie wartościami rajskimi 🙂, ale one zrealizują się tylko wtedy, gdy poszczególnych ludzi połączy miłość Chrystusa, On będzie chodził po ziemi w naszym duchu, dopóki nie przyjdzie ostatecznie. My, każdy z osobna i razem, mamy stać się Miastem Świętym, Oblubienicą i małżonką Baranka...❤
Dzisiaj akurat czytałam "Myśl z Dzienniczka św. Siostry Faustyny
Kontemplacja w codzienności
Jezus – Miłość moja, dał mi dziś zrozumieć, jak bardzo mnie miłuje, chociaż jest tak wielka przepaść pomiędzy nami: Stwórca i stworzenie, a jednak poniekąd jest jakby równość – miłość wyrównywa tę przepaść. On sam się zniża do mnie i czyni mnie zdolną do obcowania z sobą (Dz. 815)."
❤ Miłość, przychodzi na ziemię, potrzeba tak pozwolić się Jej uformować, aby żyć z Bogiem w jedności w tym Mieście Świętym, a nie na jego obrzeżach. ❤

piątek, 19 sierpnia 2022

Przykazanie miłości


 

Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?" On mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy". (Mt 22, 34-40)
 
 
Często targają nami różne wątpliwości, czy to co robimy, mówimy, w jaki sposób to robimy, jak reagujemy nie jest wbrew przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Człowiek, który pragnie świętości chce upodobnić się do Chrystusa, nie popełnia już raczej grzechów ciężkich, dobrowolnych i świadomych. ale są w jego życiu sytuacje, po których ocenia siebie bardzo surowo i krytycznie, przychodzą jakieś skrupuły czy rzeczywiście to co powiedział i zrobił podobało się Bogu...
Nosimy jakieś wyobrażenie o Chrystusie i chcielibyśmy jak najbardziej Go przypominać, być czuli, kochający, trzciny nadłamanej nie złamać, być cisi i pokornego serca, a tu widzimy, że jest w nas też coś przeciwnego, wybuchamy, nagadamy komuś, jesteśmy surowi, krytyczni, oceniający… Jakby powstawało w nas jakieś „rozdwojenie jaźni” … Nie chcemy tego całościowego obrazu siebie, ten drugi sprawia w nas jakieś wyrzuty, że to coś co Bogu się nie podoba, że przeczy postawie Chrystusa. Oczywiście, że tak też może być, potrzebujemy nauczyć się rozeznawać jakie były nasze intencje, czy coś robiliśmy z chęci odwetu, upokorzenia kogoś, czy raczej z troski o sprawy Boże, z miłości do człowieka, obrony wartości, zapanowania nad porządkiem i ładem… nie zawsze mamy możliwość zapanowania nad emocjami... Nie chodzi mi też o to, aby jakoś się usprawiedliwiać, ale mieć prawdziwy osąd sytuacji. Tak czy siak zawsze prosić Boga o miłosierdzie dla siebie i dla drugiego, jeśli nie czujemy się usprawiedliwieni w sercu. I mieć na uwadze to, że rozum zazwyczaj prowadzi nas utartymi ścieżkami, wbudowanymi opiniami innych ludzi, które nas dręczą, niekoniecznie są wyrzutem sumienia i pochodzą od Boga.
Chrystus nie był cukierkowaty, na co są też przykłady w Ewangeliach, potrafił być surowy, stanowczy, gniewać się, wygarnąć innym co myśli na temat ich postępowania… A, że życie na ziemi to raczej czyściec niż raj, więc różne nasze zachowania i postawy wykorzystuje Bóg, aby nas wychowywać.... Kryterium rozeznawania powinno być to czy wzrastamy w miłości do Boga i człowieka... On cały czas nas prowadzi do takiego stanu w miłości, w którym całkowicie upodobnimy się do Chrystusa, kochając również swoich nieprzyjaciół... Nie wszystko to co zbliża nas do Boga jednocześnie zbliży nas do drugiego człowieka, przynajmniej w tym życiu, i to nie będzie znaczyło, że brak nam miłości do niego... Jezus nie przyciągnął wszystkich ku sobie, Jego mowa dla niektórych była przykra, a za to co mówił i robił ludzie, którzy oczekiwali Mesjasza, skazali Go na śmierć...
Trzeba nam ciągle wybaczać i za wszystko dziękować co prowadzi nas ku Bogu, Jego łaska to nie tylko to co przyjemne, ale różne upokorzenia,które nas wydoskonalają... Nie ma innej drogi jak ta krzyżowa😇

 

wtorek, 2 sierpnia 2022

Nauka

 

Przedpołudniowa drzemka, mam sen.

Pokój połączony z kuchnią i jadalnią, mąż siedzi przy stole, coś robi, wydaje mi się, że je. Rozmawiamy. Dzieci też zajęte jakimiś czynnościami, dosyć cicho w domu. Kątem oka obserwuję co one robią, widzę, że stoją przed otwartą lodówką, taką dwu drzwiową, wysoką, po prawej stronie chłodziarka, po lewej zamrażarka, coś jakby popsuły, wyjęły pojemnik od kostkarki lodu i nie potrafią go włożyć z powrotem. Robię to za nie, pokazuję jak powinno być poprawnie. Potem  pokazują mi coś na szafce, niskiej komódce, myślałam, że wydrapały dziurę w lakierze, ale gdy się schyliłam zobaczyłam, że w  drzwiczkach były szybki, symetrycznie po obu stronach, gdy przyłożyłam oko, widziałam światło, ciepłe, o żółtym zabarwieniu i kolejną scenę… Zaprowadzam najmłodszego syna do szkoły, wchodzimy do środka i okazuje się, że już jest po dzwonku, nieliczne osoby, które przyszły w ostatniej chwili, przebierają się jeszcze przy szatniach. Szatnia syna jest zamknięta, na ławce siedzi jego kolega i przebiera buty, jest markotny i bardzo powoli się zbiera, jakby nie chciało mu się iść na lekcje, jego tata stoi w holu razem ze mną… Mówię do mojego syna, żeby poczekał na kolegę i razem poszli do klasy, ale kiedy ruszają, mój idzie w prawo, a tamten w lewo, każdy szuka na własną rękę, a my, rodzice przyglądamy się temu, tamten chłopiec nie jest w zasięgu mojego wzroku…  Mój syn, mówi, że mają lekcje w sali nr 9, wchodzi do klasy, ale tam starsze dzieci mają lekcję chemii. Stoję na środku  korytarza z ojcem kolegi syna, pod ścianą siedzi mała dziewczynka, jak z zerówki,  z długimi czarnymi włosami, jaskrawo różową  bluzką, kiedy nasz wzrok się spotyka, ona podnosi się z ławeczki  i ucieka. Szkoła duża, piętrowa, wiele sal, mówię temu ojcu, że nie ma sensu szukać zaglądając od sali do sali, musimy sprawdzić jaki oni mają plan lekcji, bo może ta została odwołana.  Ten, mówi, żeby się cofnąć do miejsca przy szatniach, tam na ścianie wisiał plan. Sprawdzamy i okazuje się, że przyszliśmy za wcześnie do szkoły. Lekcje naszych dzieci rozpoczynają się dopiero za dwie godziny,  o dwunastej… 

 

Sen, z którego można wyciągnąć naukę dotyczącą rozwoju duchowego, pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jeśli człowiek, nie jest gotowy na kolejny krok, nie znajdzie swojej sali… Chemię w szkole wprowadza się w późniejszych klasach, ktoś na etapie nauczania początkowego jej nie pojmie i nie przyswoi… Dzieci muszą dojrzeć…  

Dorosły człowiek nieco na odwrót, musi stać się jak dziecko, aby osiągnąć Królestwo niebieskie, często tej postawy mu brakuje, bo sam uważa siebie za nauczyciela… Wtedy jego droga rozwoju, do pełnego zjednoczenia z Bogiem w miłości staje się dłuższa...

Słowa Jezusa podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu

26.02.2017

 "..Jestem rozkochany w swoim stworzeniu. Każdego dnia badam ludzkie serca, szukam przyjaciół, wystawiam ich na próbę i ciągle daję kolejną szansę wybrania Mnie. Zawsze robię pierwszy krok, bo tak czyni miłość. Nie zważam na upokorzenia, których doznaję, kocham i cierpię. Próby są konieczne, aby człowiek wzrastał, jest to Moja łaska dawana mu przez Miłość, aż podda Mi się całkowicie, tak, że Moja Boska natura będzie mogła swobodnie przenikać ludzką naturę, pochłaniając ją tak, że nie będzie widać różnicy. Jestem całkowicie posłuszny Ojcu, całkowicie uległy. To jest tak jak z przeszczepem narządów, aby organizm ich nie odrzucił muszą być zgodne- dawcy z biorcą. Tak samo i wy musicie się dopasować do Mnie. Choć Istota Boska, jako wyższa, zniża się do ludzkiej – niższej, to nie może się nią stać. Musicie się najpierw dostroić do Mnie, stać się posłusznymi i uległymi, abym mógł was tak przemienić, żeby Mój organizm nie odrzucił przeszczepu. Im większy upór człowieka, tym dłuższa droga. Wiesz, że wcale nie zwlekam, nie daję też prób, których nie pomagam pokonać. Wystarczy Mi tylko pragnienie, które okaże człowiek, aby Mnie pokochać tak jak Ja kocham, poświęci Mi czas, aby Mnie lepiej poznać, a Ja będę podsycał w nim ciekawość i gorliwość w poszukiwaniu, aż spotka Mnie na swojej drodze i zdziwi się jak jestem prosty, bliski, oddany, uległy. Nie wypuszczę go już ze swoich rąk wiążąc się z nim nierozerwalnym łańcuchem miłości. ..."