czwartek, 28 lipca 2022

Z Raju do wieczności

 


"Słowo, które Pan oznajmił Jeremiaszowi: «Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa».  Zstąpiłem więc do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi. Wtedy Pan skierował do mnie następujące słowo: «Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? - wyrocznia Pana. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku."


Moje przemyślenia na koniec dnia, po różnych lekturach, nauczaniach, refleksjach, toczyły się wokół  życia wiecznego, raju, zjednoczenia z Bogiem...

Jeden ksiądz zwrócił moją uwagę na fragment z dzisiejszego pierwszego czytania, że Bóg przyrównując się do garncarza, stawia siebie jako tego, któremu, może nie wyjść naczynie, które tworzy... Jednak ma On tę moc, aby zacząć lepić od nowa, zrobić coś dobrego, ale innego...

Taka właśnie jest historia człowieka, naczynie zostało zniekształcone, nieposłuszeństwo pierwszych ludzi zaburzyło cały porządek we wszechświecie, natura ludzka została skażona, a Garncarz z tego co zostało zniszczone, ciągle lepi inne naczynia... Chcielibyśmy szybko osiągnąć zadowalający efekt końcowy, ale na uformowanie doskonałego człowieka, potrzeba czasu, poddania się gliny zręcznym palcom Garncarza...

Dzisiaj zadał mi ksiądz pytanie na Mszy co jest potrzebne w małżeństwie, aby się uświęcać... 

Odpowiedziałam, że bez Boga jest to niemożliwe, dlatego potrzebne jest życie sakramentalne małżonków, karmienie się Ciałem Chrystusa, które ma moc uświęcania... 

- Nie przekonała mnie pani do małżeństwa tą odpowiedzią - odpowiedział.

- Bo,  księdza Jezus pociągnął do kapłaństwa...

On uważał, że do uświęcenia potrzebna jest pokora... Bo Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje...

I jedno i drugie jest prawdziwe... Bez życia sakramentalnego nie ma pokory, jeśli się wierzy w nauczanie Jezusa...

Pod wpływem innych nauczań, w których było o życiu wiecznym, raju wygrzebałam z moich zapisków pewne treści, które rozważałam...

wkleję niżej, może posłużą komuś innemu do rozmyślań... 

Refleksja na temat przekazywania dzieciom pewnych podstawowych prawd, zasad, których mają się trzymać w życiu, aby iść właściwą drogą. Wynikała z mojej troski rodzica w czasach niepewnych,,, uważałam , że słowo, które do mnie przyszło, było tym najbardziej użytecznym na dany czas...Człowiek potrzebuje poruszać się w jakichś ramach, mieć do czego się odnieść, a nie tylko wiedzieć, że Bóg jest miłosierny... Bezsprzecznie jest i o tym cały czas ich przekonuję, że jest Miłością miłosierną, że żaden grzech nie jest wstanie Go zrazić, nigdy nie odepchnie człowieka, który szuka u Niego ratunku. Dla mnie ważne jest, abyśmy kiedyś całą rodziną spotkali się w Niebie... 

Jest to takie minimum, które na ten czas mogłam im przekazać, ale zaproszeni jesteśmy do czegoś więcej, do życia w zjednoczeniu z Bogiem w miłości i tu już są różne poziomy tego zjednoczenia... Szczytem dla mnie osiągalnym na ziemi jest zjednoczenie w miłości oblubieńczej, uważam, że  ta miłość, sprawia, że człowiek nie podlega pod sąd, omija czyściec, jest to bezpośrednia droga do nieba... 

12.04.2020 r., niedziela 

Zmartwychwstanie Pańskie 

Nie jest to dla mnie czas świętowania, wirtualny Kościół, wirtualna Liturgia, komunia duchowa dla większości wiernych. W Polsce możliwość uczestniczenia we Mszy max 5 osób. Czuję smutek, przygnębienie. To nie są święta, do świętowania potrzebna jest wspólnota, bliskość drugiego człowieka. To jest żałoba, płaczę, a Chrystus ze mną. Troska o ciało przewyższa troskę o ducha, rozum bierze górę nad sercem, wiarą, zwycięża pozorne dobro. Wszystko można sobie wytłumaczyć, żeby się dobrze poczuć. Rozmawiając z jedną osobą, osiemdziesięcioletnią, która chodziła codziennie do kościoła, nie mogła spędzić dnia bez Eucharystii, Komunii świętej, teraz ponad miesiąc siedzi w domu, nawet na zakupy nie chodzi, bo się boi, że zachoruje i umrze. Stwierdziła, że Msze święte, które ogląda w telewizji codziennie, a nawet kilka razy dziennie dają jej więcej niż jak była w kościele. Teraz czuje bliskość Jezusa, może się skupić i więcej korzysta przyjmując komunię duchową niż sakramentalną. 

 Komunia Sakramentalna to nie to samo co duchowa!!! Nie można ulegać odczuciom, dobremu samopoczuciu, tak karmią się protestanci, często emocje mylą z Bożą obecnością. Chrystus zmartwychwstał i zostawił nam siebie pod postacią Chleba Eucharystycznego, ten Chleb daje życie wieczne. Teraz karmią się kapłani, a wierni przyglądają się przed telewizorem. Chrystus cierpi w swoim ludzie, na pewno we mnie, przenika mnie ból. Wieczorem siedziałam sama przy stole, wznosiłam myśli do Boga, odnośnie tej sytuacji, w której znalazł się świat , co robić, co będzie dalej, jak rozpoznawać znaki. W telefonie mam aplikację Namiot Spotkania, w której losuje się fragment z Pisma Świętego do rozważania, wylosowałam Księgę Powtórzonego Prawa 5, 23-33, zaczęłam czytać, sięgnęłam do fragmentu, który był wyżej i dziwiłam się, że jest to odpowiedź na moje wcześniejsze pytania. Rozdział ten zaczyna się od przykazań danych Mojżeszowi przez Boga, staje się on pośrednikiem, przekazuje ludowi wszelkie Jego polecenia, prawa i nakazy jakich ma ich nauczyć. Jeśli będą wypełniali Boże przykazania, szli drogą wyznaczoną przez Boga to będzie się im dobrze powodziło i ich synom na wieki. To jest odwieczna rada i nakaz dla dzieci Bożych. Widzę, że świat odstąpił od Bożych przykazań, że powinien wykorzystać ten czas do zastanowienia się nad sensem swojego życia, nad jego kruchością, nad tym co jest ważne. To co było wcześniej do niczego dobrego nie prowadziło.

 - Mój Boże, świat odstąpił od Twoich przykazań, wielu idzie na potępienie. A my, Twoja reszta, czy nie odstąpiliśmy od wiary? Czy to była słuszna decyzja hierarchów, aby ograniczyć wiernym dostęp do Eucharystii, zamykać kościoły zostaliśmy bez pokarmu, który daje życie wieczne.

 - Nie ma sensu roztrząsać czy to była słuszna decyzja. Została podjęta, nie da się jej cofnąć, Ja ją respektuję. Przecież wiesz, że jestem z wami, nie zostawiłem was. 

To rozważanie było impulsem, aby przekazać dzieciom na wspólnej modlitwie, że co by się nie działo w ich życiu to powinni przestrzegać Bożych przykazań, jeśli od nich odstąpią, to mają wiedzieć, że zawsze mogą wrócić, żałować za grzechy, prosić Boga o przebaczenie, kiedy nie ma kapłana, a gdy będzie, to iść do spowiedzi, to jest warunek jedności z Bogiem i życia wiecznego. Mają uczyć przykazań swoje dzieci i być świadkami dla innych. Jesteśmy dziećmi Boga.

 

 13.02.2017 r. 

Bóg nie wypuszcza mnie ze Swych ramion, mówi, że już czas, aby zacząć działać, że jestem gotowa. Przekonuje, że Jego moc jest ze mną, żeby ścinać demonom głowy, że nie chce zwlekać, marnować czasu, że wszystko przygotował, aby zacząć ten bieg. Włożył mi do ręki miecz. Na krótką chwilę znika, przygotowuję wtedy obiad dzieciom, moja tęsknota wzrasta, szukam Jego obecności

 - O mój Boże, pragnę Cię, zanurz mnie w Sobie jeszcze głębiej, chcę Cię coraz lepiej poznawać, dostrój mój umysł do Ciebie, zwiększaj moje możliwości, nie pozwól jednak na to , aby moje pragnienia wypływały z próżności, pychy, chęci dominacji, chcę być mała, a Ty wielki we mnie. Jestem jak ta Ewa, która pragnie swojego męża, a on nad nią panuje. Boże, jesteś moim Panem. Wygoniłeś mnie z raju, a ja tęsknię za Tobą.

 - To była konieczność, kochana, ale nigdy cię nie zostawiłem, zawsze byłem z tobą, kochałem, tęskniłem, a każde moje uczucie jest tysiąckroć głębsze od tego, które ty odczuwasz. Teraz też tęsknię, chcę cię mieć już przy Sobie, tu gdzie jest twoje miejsce. 

Bóg płakał, z moich oczu również płynęły łzy. Odczuwałam Jego miłość, czułość, nostalgię i ból rozdzielenia. Ten dzień był wyjątkowy dla mnie, mogłam przytulić się do Jana Pawła II, pomyślałam o jego uśmiechniętych oczach, chciałam poczuć jego miłość i czułam ją, przychodziły obrazy jak  mnie tuli, całuje, mówi, że kocha, przenika całe moje ciało. Później tak samo przyszła do mnie Maryja, całowała, tuliła. Mówiła: 

- W Niebie wszystko jest możliwe, miłość jest prosta, to na ziemi jest skomplikowana.

 14.07.2017 r. 

Po trzech dniach skupienia na sobie, moim bólu, tęsknocie za odpoczynkiem, wreszcie mogłam poczuć miłość do Boga. Pragnęłam Go całą sobą, chciałam zanurzyć się w Absolucie, w Jego potędze, nieskończoności, pragnęłam Stwórcy i On przyszedł do mnie ze swoją miłością. Zdecydowany, władczy, namiętny, pełen żaru, Boski Małżonek. Przenikał moje ciało, które się prężyło, wyginało, a całe moje wnętrze wypełniało się różnorodnością doznań: szczęścia, radości, miłości, rozkoszy, ukojenia, pokoju, zachwycenia - intensywnych i jednoczesnych w odczuwaniu. Po jakimś czasie stało się nieruchome i osłabione, a dusza odpoczywała zanurzona w Bogu. Mówił o miłości do mnie – stworzenia, zachwycał się Swoim dziełem, ludzkim ciałem, odbieranym przez nie bodźcom.

(...)

 Tej nocy miałam wiele myśli, moich pytań, Bożego tłumaczenia odnośnie zaślubin z Bogiem, jedności dusz. Wyjaśnień udzielał mi również Karol ( JPII), przenikając mojego ducha, odczuwałam tę jedność z nim. Nie umiem opisać wszystkiego co rozumiałam , brakuje mi słów, pojęć, które mogłyby wyjaśnić to co niewyrażalne.  Zapiszę więc myśli, które teraz mnie nachodzą. Kiedy Bóg stworzył człowieka uznał, że nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam, ponieważ był stworzony na obraz i podobieństwo Boże, a Bóg jest Trójcą i nigdy nie jest sam. Człowiek potrzebował kogoś podobnego sobie, aby trwać w relacji międzyosobowej na wzór Boskiej, dał mu Ewę, aby dopełnili w sobie obraz Boży. We wzajemnej miłości, jedności, mogli być płodni, mogli kontynuować dzieło stworzenia. Kiedy po grzechu pierworodnym nie mogli już doświadczać Bożej miłości w taki sam sposób jak to było w raju, stracili możliwość "oglądania" Boga, jedyną formą zbliżenia się do tej Boskiej miłości stanowiła miłość łącząca ich miedzy sobą, pochwa niejako stała się bramą do nieba. Stanowiła połączenie dusz i ciał, całkowite oddanie drugiej osobie i otwarcie na życie - akt stwórczy. Bóg nie zostawił ich samych, jest w ich małżeństwie, Jego pierwotnym zamyśle i tam daje im odczuć pośród wielu odmian miłości ludzkiej tę szczególną, Oblubieńczą miłość. Z czasem małżonkowie zatracili tę świadomość, ich seksualność, która powinna prowadzić do Boga, stała się przyczyną grzechu, celem samym w sobie, egoistyczną potrzebą zaspokajania własnych pragnień, popędów, nad którymi nie chcą panować. Ludzie poszukujący Boskiej miłości jej namiastkę znajdują w seksie. Tej szczególnej Oblubieńczej miłości można doświadczyć nie będąc w związku małżeńskim z drugim człowiekiem. Bóg zaprasza każdego indywidualnie do stworzenia „ małżeństwa” doskonałego, poślubiając Jego samego, oddając się całkowicie Bogu na wyłączność. Objawił mi się jako Małżonek ( Oblubieniec), zaprosił do swojej "sypialni" i wierzę, że chce tam prowadzić każdego. Kiedy wypełnia mnie Boża miłość, bierze w posiadanie ducha, pobudza moje zmysły, to czego doświadczam jednoznacznie się kojarzy z tym co znam, rozumiem swoje ciało, jakby do mnie mówiło, a ja odczytuję tę mowę i poddaję się temu Bożemu prowadzeniu w całkowitej uległości. Ufna, szczera, „ naga”, niczego przed Nim nie ukrywam, nie wstydzę się, jestem kochana , całkowicie akceptowana i oddaję Mu tę otrzymaną miłość. Tak samo jest w miłości małżeńskiej.. Jest to dla mnie dosyć naturalne połączenie, Jezus - mężczyzna, ja -kobieta. Nie wiem co mówi w takiej sytuacji ciało mężczyzny, kiedy czuje podniecenie, czy nie jest naturalnym skojarzeniem, że pragnie kobiety? Czy chciałby łączyć się z mężczyzną? Jezus mówi, że potrzebuje mojej kobiecości, aby ułatwić mężczyźnie zespolenie z Nim , przyjmuję to na wiarę. Doświadczenie z połączeniem z Karolem też mnie o tym przekonuje. Będąc z nim doświadczałam tej samej miłości co Jezusa, oni się przenikali, byli obecni w tym samym czasie jako jedność w miłości, woli.

07.09.2017 r. 

Rano zaczął do mnie mówić Augustyn:

 - Czujesz moje pragnienie ciebie? 

- Tak. 

- Wiesz dlaczego możemy być sobie tak bliscy, dlaczego czujesz w ten sposób moją miłość? Dlatego, że mnie poznałaś i możesz w wyobraźni utworzyć mój obraz. Pomogła ci w tym moja szczerość, otwartość, pełne oddanie siebie innym. Będąc w ciele wszelkie poznanie dokonuje się za pomocą zmysłów. 

Wiele myśli kłębi mi się po głowie dzięki Augustynowi. Ogarniam całość dotychczasowego Bożego przekazu, analizuję co już rozumiem, na co powinnam zwrócić uwagę, co doprecyzować. Na pewno to czego doświadczam i co zapisuję jest rzeczywistością duchową duszy zjednoczonej z Bogiem, nie powinno się porównywać tego stanu, ani wprost naśladować w początkowym okresie rozwoju duchowego człowieka, gdzie nasza wola jeszcze nie w pełni podporządkowuje się woli Bożej. Najpierw musi nastąpić całkowite oczyszczenie zmysłów, wyzbycie się wszelkiej pożądliwości i przywiązania do czegokolwiek i kogokolwiek poza Bogiem. Kochając drugiego człowieka należy badać czystość naszych pragnień. Miłość ludzka często nie jest odbiciem Bożej miłości, ale jest zanieczyszczona . Kiedy dojdzie człowiek do stanu, w którym najważniejszym pragnieniem w jego życiu będzie miłość do Boga i pełnienie Jego woli, objawi mu się On jako Oblubieniec, a nie będzie to inaczej niż właśnie za pomocą zmysłów, gdyż nie może człowiek w ciele doświadczyć rzeczywistości duchowej w inny sposób. W tym zjednoczeniu Bóg pragnie mieć zmysły człowieka do swojej dyspozycji. Chce abyśmy Go lepiej poznali, bardziej kochali, czerpie z tego co znamy, sięga do naszej pamięci, tworzy obrazy, które potęgują odczuwanie, w symboliczny sposób pokazują rzeczywistość duchową, dają zrozumienie. Ale my boimy się uwolnić to co w nas zmysłowe, chcielibyśmy, aby Bóg czerpał tylko z tego co nam się wydaje za stosowne. Zupełnie nie chcemy przyjąć, że może chcieć naszej nagości, pocałunków, dotyku, naszego podniecenia, wzwodów, orgazmów, z którymi do tej pory trzeba było walczyć. W jedności z Bogiem to wszystko jest dozwolone, Bóg wykorzystuje to do wzrostu człowieka w miłości, buduje szczególną z Nim wieź, swobodę, szczerość, całkowitą wolność. Kochający się małżonkowie taki stan osiągają łącząc się w akcie seksualnym, który powoduje wyjątkową szczerość w rozmowie, otwartość, bardzo zbliża do siebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz