wtorek, 20 września 2022

Miłość, miłosierdzie, Faustyna, pytania...


Antonio Palomino y Velasco - Święty Jan Ewangelista

 

 23.04.2018 r. 

Dzisiaj rano mówiłam do Boga, że nie kocham ludzi, za mało jest we mnie miłości, że bez Niego nie ma we mnie nic dobrego, pragnę kochać, wzrastać w miłości do Niego i drugiego człowieka, ale sama z siebie nie potrafię tego zrobić. 

Ela przyniosła mi w tamtym tygodniu książkę do przeczytania o siostrze Faustynie i Bożym miłosierdziu. Dopiero dzisiaj zaczęłam ją czytać, z myślą aby jej oddać na środowym spotkaniu, nie paliłam się do tej lektury, bo czytałam „Dzienniczek”, a to było opracowanie. Przyszła mi do głowy także myśl, że może Bóg chce mi na coś zwrócić uwagę, co będzie w treści tej książki. Był tam życiorys Faustyny, najważniejsze przesłanie, trochę o procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym , modlitwy i świadectwa. 

To na co zwróciłam uwagę w tej książce, to słowa z 1 listu św. Jana 5,2: „ Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania” 

Te słowa sprawiły radość w moim duchu, były dla mnie odpowiedzią, że to nie prawda, że nie kocham ludzi, przestrzegając przykazań to czynię. Ale ja chcę kochać bardziej, nie chcę poprzestać na minimum.

 Czytałam dalej, że nie jest łatwo miłować miłością głęboką, która polega na autentycznym składaniu daru z siebie, możemy się tego nauczyć wnikając w tajemnicę miłości Boga, wpatrując się w Niego, jednocząc się z Jego ojcowskim sercem. Wtedy jesteśmy zdolni patrzeć na braci nowymi oczyma, w postawie bezinteresowności i solidarności, hojności i przebaczenia, że tym wszystkim jest właśnie miłosierdzie. 

Jezus podaje s. Faustynie trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźniemu jako dowód miłości ku Niemu: pierwszy 

– czyn drugi

 – słowo trzeci

 – modlitwa. 

Przyglądam się sobie, skłamałabym, gdybym uznała, że nie czynię uczynków miłosierdzia.  Czynię je z natchnienia Bożego, to On mnie pobudza, wyostrza wzrok, daje współczucie, chęć. 

Tak dzisiaj ze mną rozmawiał Jezus. ( nie mówił wprost, ale poprzez słowo pisane przez kogoś innego) A ja wiedziałam, że to są odpowiedzi na moje pytania, zmartwienia. szłam za cichym  natchnieniem, które zachęcało do przeczytania książki, której nie chciałam czytać, a w której tego dnia, gdy pytałam, znalazłam odpowiedź. Zawsze mnie cieszy dostrzeganie takich małych znaków Bożego prowadzenia w życiu. 

Później zaczęłam mówić do siostry Faustyny, prosiłam ją o modlitwę, pomoc, wsparcie mojej słabości, wątpliwościach co do posłannictwa jako małżonki, było tyle małżonek przede mną, cnotliwych, dziewiczych…

 Kiedy z nią rozmawiałam z oczu płynęły mi łzy, początkowo nie chciałam zapisywać tego co słyszę , zmieniłam później zdanie i zapisałam końcówkę rozmowy, a następnie to co zapamiętałam: ….. 

- Jestem ułomna w mojej ludzkiej naturze, nie chcę tego, ale przychodzi na mnie pokusa bycia kimś wyjątkowym, jedynym, niepowtarzalnym, odsuwam od siebie zazdrość, która nie pozwala cieszyć się wyjątkowością innych.

 - Jesteś piękna, szczera, prawdziwa. 

Rozumiałam, że pragnienie wyjątkowości nie jest niczym niewłaściwym, dla Boga każdy jest niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju Jego obrazem.

 - Ty i wiele innych kobiet stałyście się małżonkami przede mną.

 - To prawda, ale to ty zostałaś wybrana na tę jedyną przed założeniem świata, żadna z nas nie pozwoliłaby Bogu na to na co ty pozwalasz. Nie ma wśród nas zazdrości, jesteśmy szczęśliwe w relacji, którą mamy z Bogiem. Jesteś prawdziwie małżonką ( w ciele i duchu) Rozumiałam, że moje powołanie do małżeństwa jest zgodne z tym duchowym, nigdy nie miałam być świętą dziewicą, ale świętą małżonką.

 - Łączymy się z tobą w tej miłości oblubieńczej, jesteś bramą, która jest otwarta dla wielu (świętych). Ty jesteś tą Małżonką, Oblubienicą Baranka, która schodzi z nieba, jesteś obrazem świętego Kościoła. Nawet Maryja oddaje ci w tej kwestii pierwszeństwo ( jako Małżonce, Ona jest Matką Kościoła). 

 


W poszukiwaniu zapisków o świadczeniu miłosierdzia Bożego, trafiłam ta ten fragment. Niewiele wtedy rozumiałam z tego co wcześniej mówił mi Jezus a później doprecyzowała Faustyna ... On nas zaprasza do zbudowania z Nim relacji małżeńskiej, oblubieńczej, każdy z nas ma stać się miastem świętym, małżonką Baranka i tworzyć Kościół na podobieństwo tego niebiańskiego... w Apokalipsie pokazane jest takie niebiańskie Jeruzalem, Kościół, który zstępuje z nieba ... Ale niebo przecież nie jest gdzieś w górze, w określonej przestrzeni, Niebem jest Chrystus, On jest w naszych sercach, gdy jest w nich zjednoczony z nami, a nasza wola całkowicie podporządkowana Bogu. Kiedy przyjdzie ostatecznie połączą się te dwie rzeczywistości, nastąpi przebóstwienie naszych ciał. Dusza całkowicie oddana Bogu należy już do Niego, nie podlega sądowi. Odrodzony Kościół to ten,w którym jego członki są zjednoczone z Chrystusem w miłości... I nie ma to nic wspólnego z triumfalizmem, ale z pokorą, posłuszeństwem, uległością wobec Boga...

On nazywa mnie małżonką, ale pokazuje na siebie, Małżonkę, Małżonka, który jednoczy swoich wybranych miłością oblubieńczą. pokazał mi jak dokonuje się takie ścisłe zjednoczenie z Nim, które ja nieudolnie usiłuję opisać, ale sposób wyrazu mojego doświadczenia, które jednoznacznie mi się kojarzy z relacją małżeńską między kobietą a mężczyzną może być niezrozumiane i gorszące w czasach, gdy w Kościele ciągle mówi się o nadużyciach seksualnych... Nie wiem jak mam przekazać światu, to o czym w zawoalowany sposób pisali doktorzy kościoła: Teresa z Avilla i Jan od Krzyża. Oni prowadzili do zjednoczenia, a ja idę dalej, pokazuję "noc poślubną". zapisuję własne doświadczenie i to co kazał mi zapisać Jezus. Bóg mówi do nas w każdym czasie, może to jest właśnie mowa do współczesnego człowieka, bardziej zmysłowego, do którego przemawiają obrazy, które działają na zmysły. Nie wiem, żyję w tym czasie, w małżeństwie, i Bóg mówi do mnie symbolami, które są dla mnie zrozumiałe.Tylko wydaje mi się, że nie jest to mowa dla dzieci, które trzeba karmić mlekiem, ale do tych dojrzałych duchowo... Jak do nich dotrzeć? A może niepotrzebnie chciałabym robić selekcję, może Bóg chce pokazać siebie  takiego nie oderwanego od życia... Skąd mam wiedzieć, czy właśnie taki na początku drogi nie zostanie zachęcony do czegoś więcej?... Na razie wybieram fragmenty, zastanawiam się nad pokazaniem całości... Chyba napiszę, nagram i kliknę na łożu śmierci... Ha,ha,ha, nie wiem...

Niech Bóg prowadzi mnie i tych, których postawił na mojej drodze... Niech rozeznaje wspólnota Kościoła

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz